„Chcę cię mocno przytulić. Chcę dziś z tobą spać.”
W Korei w reklamach perfum często pojawiają się prowokacyjne hasła. Wielu pasjonatów zapachów krytykuje takie slogany i kpi z ich twórców.
Kupujący przyznają jednak, że tego typu przekazy potrafią być zaskakująco skuteczne, dlatego wciąż się pojawiają. Ponieważ seksualizowany marketing może łatwo zaszkodzić marce, w Organ Tale staramy się go unikać.
Podczas prac nad nową kompozycją otrzymaliśmy próbkę zapachu o kodowej nazwie Men In The Club oraz materiały marketingowe od jednego z największych domów kreujących perfumy. Kompozycję i koncepcję stworzył jeden z najpopularniejszych perfumiarzy świata. Zapach to drzewny szypr zaprojektowany tak, by wytrzymać upał klubowego parkietu i emanować seksapilem.
Początkowo, ponieważ zwykle unikam takiego stylu komunikacji, odłożyłem próbkę na bok i starałem się o niej zapomnieć. Aromat jednak nie dawał mi spokoju. Jego ślady utrzymywały się na mojej marynarce przez wiele dni, a myśli ciągle do niego wracały. W końcu poprosiłem przyjaciół, rodzinę i współpracowników o opinię.
Każdy, kto spryskał się tym zapachem, był zachwycony. Pracownicy nalegali, bym wprowadził go na rynek. Jeden z nich zakochał się w nim do tego stopnia, że użył go na przyjęciu, gdzie zebrał mnóstwo komplementów – nawet od osoby, która z zasady nie znosi perfum. Wszyscy zgodnie uznali, że pachnie świetnie.
Reakcje kobiet na Men In The Club były szczególnie entuzjastyczne. W lobby hotelu w Rzymie usłyszałem od pewnej pani, że zapach jest niezwykle romantyczny. Postanowiłem więc pozostawić perfumom pierwotną, kodową nazwę – co w branży jest rzadkością.
Osobiście nie lubię dzielić zapachów według płci, lecz Men In The Club polecam panom, którzy chcą zbierać komplementy, usłyszeć, że pięknie pachną, lub po prostu podkreślić swoją pewność siebie i urok.
Jeśli trudno Ci w to uwierzyć, spryskaj się nim już teraz i przekonaj się sam.